Do podjęcia tego tematu zainspirował mnie obecny wciąż szum medialny wokół afery związanej z wyciekiem do sieci danych osobowych użytkowników portalu dla niewiernych mężów i żon, de facto jakieś 40 milionów osób z całego świata!
Ponadto, pamiętając o dobrym przyjęciu refleksji związanych z sapiosexualité w poprzednim wpisie, dobrze wiedziałem jaką tematykę wybrać, aby spełnić oczekiwania grona moich żądnych wrażeń czytelników. I oto przygotowałem dla Was garśćleksykograficznych luźnych refleksji poprzeplatanych cytatami w języku francuskim o zaskakującej niekiedy treści. Zaczynamy:
Ponadto, pamiętając o dobrym przyjęciu refleksji związanych z sapiosexualité w poprzednim wpisie, dobrze wiedziałem jaką tematykę wybrać, aby spełnić oczekiwania grona moich żądnych wrażeń czytelników. I oto przygotowałem dla Was garść
Une femme fait son amant cocu en couchant avec son mari.
Cóż za sprytne odwrócenie ról, które czyni - zamiast męża - kochanka przysłowiowym rogaczem! Bowiem un cocu to oczywiście rogacz, czyli zdradzony/zdradzany mężczyzna. Co ciekawe, o ile mi wiadomo, nie ma odrębnego terminu na określenie zdradzonej kobiety, ani po francusku, ani po polsku. Zastanawiam się skąd ta dyskryminacja płciowa? Przecież na kobiecej głowie... rogi też mogą się okazale prezentować!*
Temat naszej dzisiejszej rozprawy jest uniwersalny, jako że według oficjalnych statystyk zjawisko korzystania z łóżkowych uciech za pleckami partnera dość często występuje w przyrodzie, również w naszym świętoszkowatym, nadwiślańskim kraju. Jeden z sondaży CBOS podaje, że co drugi Polak i co trzecia Polka mają za sobą skok w bok. Dużo? Mało? To zależy. Inne dane (o których będzie mowa w jutrzejszym wydaniu Gazety Wyborczej) podają, że niewierność jest obecna nawet w 4/5 polskich par.
Le moins égoïste de tous les hommes c'est le cocu, au moins lui il partage.
Si pour l'homme le grand péril est le cocufiage, pour la femme, c'est l'abandon.
Le cocufiage - takie urocze słówko, że palce lizać! Mam na myśli, oczywiście, warstwę fonetyczną. W wolnym tłumaczeniu - zdradzanko :-) Do tego jeszcze mamy czasownik: cocufier - zdradzać/zdradzankować.
Zdradzanko jest szczególnie na fali w okresie letnim, kiedy lud udaje się na zasłużony urlop. A co, doskonały moment, żeby sobie poużywać, pokorzystać z życia (profiter de la vie) i skosztować zakazanego owocu (manger le fruit défendu)!
La destinée de certains hommes est singulière ; dans leur jeunesse ils ont la corne d'abondance, et dans leur vieillesse ils ont l'abondance des cornes.
Les cornes to po prostu rogi. Takie coś, co się nosi na głowie i co wszyscy widzą, często za wyjątkiem właściciela tychże rogów. Mogą być różnych kształtów i kolorów (!), a także rozmiarów, np. różki, albo okazałe, wielkie, dostojne rogi.
Tak naprawdę trudno jednoznacznie określić, co zdradą faktycznie jest: zwykły pocałunek (un baiser), pocałunek z języczkiem (une pelle, un patin), czułe mizianie (des tendres caresses), seks oralny (praktyczni Francuzi różnicują seks oralny ze względu na płeć pasywnego bohatera: une fellation to przyjemność dla panów, a un cunnilingus to przyjemność dla pań), akt seksualny (un rapport sexuel). Niektórzy twierdzą, że od zdrady fizycznej o wiele poważniejsze konsekwencje ma zdrada psychiczna.
Cette femme-là ne demandait qu'à être fidèle, malheureusement, elle a épousé un cocu !
être (in)fidele - być (nie)wiernym.
Na koniec przytoczę krótką anegdotę, która zdarzyła mi się podczas lotu z Paryża do Warszawy liniami Air France. Nawiązałem wtedy dżentelmeńską rozmowę z pewną damą, która czytała "50 twarzy Greya". Powodowany bardziej znużeniem niż ciekawością (nie muszę chyba tłumaczyć, że to nie jest mój ulubiony typ literatury), wziąłem od niej książkę do ręki i zacząłem czytać na głos. Jak pewnie wiecie, nawet jeśli nie czytaliście tego bestsellera, to takie soft porno dla kobiet o niezaspokojonych potrzebach, więc w tekście padło kilka słów o zabarwieniu seksualnym. I nagle moja towarzyszka podróży przerywa mi lekturę, pytając zupełnie poważnie, donośnym głosem, tak że siedzący obok nas współpasażerowie nie mogli nie usłyszeć jej słów:
être (in)fidele - być (nie)wiernym.
Na koniec przytoczę krótką anegdotę, która zdarzyła mi się podczas lotu z Paryża do Warszawy liniami Air France. Nawiązałem wtedy dżentelmeńską rozmowę z pewną damą, która czytała "50 twarzy Greya". Powodowany bardziej znużeniem niż ciekawością (nie muszę chyba tłumaczyć, że to nie jest mój ulubiony typ literatury), wziąłem od niej książkę do ręki i zacząłem czytać na głos. Jak pewnie wiecie, nawet jeśli nie czytaliście tego bestsellera, to takie soft porno dla kobiet o niezaspokojonych potrzebach, więc w tekście padło kilka słów o zabarwieniu seksualnym. I nagle moja towarzyszka podróży przerywa mi lekturę, pytając zupełnie poważnie, donośnym głosem, tak że siedzący obok nas współpasażerowie nie mogli nie usłyszeć jej słów:
- Artur, a co to jest, ten cunnilingus?
I pewnie pomyśleliście, że dama skompromitowała się w moich oczach! Otóż wcale nie, wręcz przeciwnie: uważam, że taką postawę należy chwalić i promować. Mówię serio! Ignorancji nie trzeba się wstydzić, można ją pokonać i w efekcie poszerzyć swoje horyzonty. Cóż może być bardziej chwalebnego i prostszego zarazem, niż zadać pytanie? Wystarczy poprosić o wyjaśnienie kogoś bardziej doświadczonego od siebie (quelqu'un qui a plus d'expérience).
C.d.n./À suivre...
* Mój językowy instynkt podpowiada mi, że chodzi o etymologię słowa cocu, które pochodzi od nazwy ptaka (bez skojarzeń!) kukułki, znanej z tego, że podrzuca swoje jaja do cudzych gniazd. A zatem, idąc tym tropem, kobieta, niczym kukułka, w wyniku skoku w boku, może urodzić nieświadomemu żonkosiowi dziecko, które spłodzila z innym. Więc un cocu to zrobiony w kukułkę. Przyznajcie sami - moja teoria ma ręce i nogi! Choć można by podejrzewać, że zmyślam :-)
* Mój językowy instynkt podpowiada mi, że chodzi o etymologię słowa cocu, które pochodzi od nazwy ptaka (bez skojarzeń!) kukułki, znanej z tego, że podrzuca swoje jaja do cudzych gniazd. A zatem, idąc tym tropem, kobieta, niczym kukułka, w wyniku skoku w boku, może urodzić nieświadomemu żonkosiowi dziecko, które spłodzila z innym. Więc un cocu to zrobiony w kukułkę. Przyznajcie sami - moja teoria ma ręce i nogi! Choć można by podejrzewać, że zmyślam :-)